Nauczę Cię jak upiec mistrzowską pizzę

Czy chcesz zaimponować rodzinie i znajomym? PizzaNerd to najelpszy kurs pieczenia pizzy.

Nie przegap → Sprawdź: pizzanerd.pl

Rybny tatar z awokado i popołudnie z kuchennymi rewolucjami

Kuchenne rewolucje - Magda GesslerW lany poniedziałek miałem chwilę, aby wygodnie zasiąść na kanapie i zapoznać się z książką „Kuchenne rewolucje”. Zawiera ona przepisy Magdy Gessler wykorzystywane w emitowanym w telewizji programie.

Zanim podzielę się swoimi spostrzeżeniami na temat książki, chcę się odnieść do głównej bohaterki spoglądającej właśnie na Ciebie z okładki oraz do pewnej dyskusji, którą odbyłem swego czasu z czytelnikami na Facebooku. A na samym końcu wpisu czeka niespodzianka.

Magda Gessler

Magda Gessler budzi od dobrych kilku lat niemałe i często skrajne emocje. Pełno jej w telewizji, w reklamach, na Pudelku i we wszelkiej maści portalach. Trudno znaleźć choćby jedną wzmiankę na jej temat, która nie wywołałaby burzliwej dyskusji internautów.

Nie znam pani Magdy, nigdy jej nawet nie widziałem na żywo. Dlatego do jej osoby podchodzę z dystansem. Ani nie jestem fanem, ani przeciwnikiem. Telewizja kłamie i dlatego staram się trzymać zasady, żeby nie wydawać opinii o osobach znanych mi jedynie ze szklanego ekranu. Prosta i przyjemna w użyciu zasada. Nieprawdaż? :)

Mam jednak względem Magdy Gessler bardzo konkretne przemyślenia.

Co i gdzie jeść, żeby zjeść dobrze?

Postać Magdy Gessler i „Kuchenne rewolucje” to moim zdaniem bardzo istotne zjawisko, które sporo zmieniło w świadomości całego naszego społeczeństwa. Może to brzmi górnolotnie, ale tak po prostu jest. Kuchenne rewolucje pokazały, co znaczy dobra restauracja i dobre jedzenie, a co szczególnie ważne, że jakość i dobry smak nie muszą być tożsame z wysokimi cenami.

Świetnym tego przykładem była nasza wspólna dyskusja na Facebooku, kiedy z bólem uznaliśmy, że często większą pewność odnośnie do tego co jemy, mamy w sieciowych fastfood’ach niż w przeciętnej restauracji czy zajeździe.

Nie cenię „Kuchennych rewolucji” za kilkadziesiąt odratowanych restauracji – choć np. Karczma Obrochtówka w Zakopanem zdała w moim przypadku egzamin na szóstkę z uśmiechem.

Cenię ten program za promocję dobrego podejścia do kulinariów i gastronomii, za szacunek do regionalnych i sezonowych produktów dobrej jakości, a przede wszystkim za pokazanie, że najważniejsi są ludzie i ich pasja. Tam gdzie jest dobra załoga, wybornie smakuje nawet kromka chleba z masłem, a tam gdzie królują złe emocje, nawet złote talerze nie uratują biznesu. Bardzo podoba mi się to, że dzięki „Kuchennym rewolucjom” przeciętny Kowalski nie żyje już ze świadomością, że bylejakość to standard i nic się z tym nie da zrobić.

Książka

Jak łatwo się domyślić, książka jest wydana profesjonalnie i jest bardzo ładna. Smakowite zdjęcia w świetnych stylizacjach, bardzo przejrzyste listy składników i instrukcje wykonania potraw. Do tego drobne, ale fajne szczegóły: np. numer serii i odcinka, w którym konkretne danie było serwowane na uroczystej kolacji inaugurującej nowe życie odratowanej restauracji.

Kuchenne rewolucje - Magda Gessler

Słów kilka o przepisach z książki

Zbiór przepisów zaprezentowanych w książce podoba mi się z kilku względów:

  • W większości są to przepisy proste i niewymagające dużych umiejętności.
  • Do przyrządzenia większości potraw nie będzie konieczny zakup wyszukanych lub drogich produktów.
  • Nawet przepisy na proste dania takie jak placki ziemniaczane czy schabowy, mają w sobie coś ciekawego i niebanalnego, jakąś jedną drobną wskazówkę lub trick, który warto zapamiętać.
  • Dla bardziej zaawansowanych amatorów domowego gotowania znajdzie się np. przepis na kotlety baranie czy faszerowaną gęś.

Tatar rybny z awokado

W książce znajdziesz blisko 60 przepisów na przystawki, zupy, sałatki, dania główne i desery. Z marszu zdążyłem wypróbować przepis na tatar z awokado z wędzoną makrelą – efekty zobaczyć możesz na powyższym zdjęciu. Przyznam, że pierwszy raz próbowałem połączenia ryby i awokado. Wyszło bardzo smacznie i w moich klimatach. Następnym razem pewnie nieco poeksperymentuję i dodam np. papryczkę chilli ;)

Kuchenne rewolucje - Magda Gessler

Kolejnym przepisem z książki, który na pewno wypróbuję, jest ryba po grecku. Szczególnie zaciekawiły mnie duże kawałki warzyw widoczne na zdjęciu. To też jest coś w moim stylu i ślinka mi cieknie na samą myśl o tej rybce. Już niebawem na moim stole :-)

Kody rabatowe i książka do rozdania

Jeżeli jesteś fanką/fanem dobrej kuchni, to książka „Kuchenne rewolucje” na pewno będzie często używaną pozycją z Twojej kulinarnej biblioteczki. Dla wszystkich entuzjastów dobrego jedzenia wydawnictwo Znak przygotowało świetną promocję i rabaty. Aby z niej skorzystać, wystarczy że użyjesz kodu, który znajdziesz na stronie www.znak.com.pl/zajadampl

Dodatkowo jeden egzemplarz książki powędruje do osoby, która pod wpisem w najciekawszy sposób opowie o tym, czy i jakie kuchenne rewolucje miały miejsce w jej własnej, domowej kuchni. Na komentarze biorące udział w zabawie czekam do jutra (czwartek) do godziny 22:00.

Kuchenne rewolucje - Magda Gessler

Książka wędruje do…

Autorką odpowiedzi, która najbardziej przypadła mi do gustu jest Magdalena Matkowska:

Ja miałam okazję spotkać Panią Magdę Gessler, widzialam ją w akcji. jedno jest pewne ma nieskończone poklady wiedzy kulinarnej. sam program Kuchenne Rewolucje nie należy do moich ulubionych, ale zdarza mi się oglądać ze względu na przepisy wlaśnie. dowiedziałam się z niego wielu ciekawych rzeczy, które teraz stosuję w kuchni. posiadanie książki bardzo ulatwiłoby mi gotowanie, bo teraz muszę szukać przepisow na pokazane w programie potrawy w internecie.
ale do tematu. rewolucje w kuchni mam dwie.
pierwsza najważniejsza to taka, że mojej kuchni pojawił się mąż. tak wiem uznacie, że to śmieszne, ale dla mnie niezmiernie ważne. kiedy poznaliśmy się jedyne co robił w kuchni to obieranie ziemniaków i opróżnianie zmywarki. dziś radzi sobie coraz lepiej i to właśnie w gotowaniu. dał się przekonać, że nie tylko jedzenie może być przyjemnością, że samo przygotowanie potrawy jest super zabawą. wspolne gotowanie to nasz rytuał w każdy wekend.
druga – zupełny brak w kuchni wegety, przyprawy uniwersalnej, maggi itp jeszcze pół roku temu nie sądzilam, że to możliwe, na początku nie czułam smaków. teraz jestem dumna z siebie kiedy widzę zdziwienie koleżanek, kiedy mówię, że nie stosuję tego typu używek :-) a moje potrawy są pyszne. staram się doskonalić w tym względzie właśnie. Pani Magda w swoich programach pokazuje tę mnogość przypraw, na niektóre połączenia nie wpadlabym :-) marzą mi się w mojej kuchni takie kosze z przyprawami. :-D

Niniejszy wpis powstał w ramach współpracy z Wydawnictwem Znak.

tagi: , ,

Ilość komentarzy: 21 - dołącz do dyskusji!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

21 odpowiedzi na “Rybny tatar z awokado i popołudnie z kuchennymi rewolucjami”

  1. Magdalena Matkowska pisze:

    bardzo dziękuję za nagrodę. książka ciekawa, chętnie wykorzystam zawarte w niej przepisy. pozdrawiam

  2. Motylińska pisze:

    A przepraszam, jeśli można zapytać – dlaczego z mojego komentarza zniknęła fotografia, która była częścią tegoż komentarza? :)

  3. Radek pisze:
    5

    I kto wygrał książkę? Będą ogłoszone wyniki konkursu? Komu mamy gratulować?

  4. Janek pisze:

    Są już wyniki konkursu? Do kogo powędrowała książka, bo nie ukrywam, że jestem bardzo ciekaw :)

  5. Motylińska pisze:

    W moim przypadku można powiedzieć (napisać), że największą rewolucją w mojej kuchni było samo wejście do niej nie tylko w celu konsumpcji, ale również i samodzielnego tworzenia potraw. Wyglądało to trochę jak u Bridget Jones – specjały typu niebieska zupa i inne bliżej niezidentyfikowane obiekty na talerzach – czasem i latających ;) (tak na marginesie – smacznie może nie było, ale za to dość zabawnie). Krajobraz po takim gotowaniu niezaprzeczalnie wyglądał jak po przejściu rewolucji – możecie uwierzyć na słowo ;)
    Od tego czasu wiele się w tej materii zmieniło – jak to w życiu bywa, kiedy masz dla kogo gotować i chcesz (naprawdę chcesz!) to robić, bo sprawia Ci przyjemność sprawianie przyjemności żołądkowi swojej Lepszej Połowy, starasz się z całych sił i w końcu osiągasz zamierzony cel. Uważam jednak, że inspiracji nigdy za wiele i chętnie skorzystałabym również z tych zawartych w proponowanej w konkursie książce :) Ponieważ jestem wielkim książkolubem tak ogólnie, to i przepisy zaserwowane w tej tradycyjnej formie szczególnie mocno do mnie przemawiają i książeczka pięknie wkomponowała by się w pozostałe zbiory ;) (swoją drogą, tak poza konkursem, zachęcałabym Cię Tomku do próby wydania zawartości swojego bloga w wersji papierowej, bo przepisy i pomysły rewelacyjne, a na pewno wiele osób ucieszyłaby taka forma możliwości skorzystania z nich).
    Inną rewolucją kuchenną, o której chciałabym tu wspomnieć (choć nie do końca wiem, czy słowo rewolucja jest w tym przypadku odpowiednim słowem i czy można to zaliczyć do rozwiązań rewolucyjnych) jest sama forma podania potraw. Patrząc na to, jak przeciętny, statystyczny Polak podaje przygotowany wcześniej posiłek, myślę, że moja odmienność w tym temacie może stanowić małą wielką rewolucję w moim królestwie kuchennym, albowiem zaprawdę powiadam Wam – posiłek podany estetycznie, ładnie udekorowany, kolorystycznie zróżnicowany nie tylko przyciąga wzrok, ale wpływa również na zwiększenie apetytu, sprawia, że potrawa NAPRAWDĘ smakuje lepiej, a jedzenie przestaje być tylko nudną czynnością codzienną, stając się czystą przyjemnością pozwalającą na oderwanie się od zwykłego, szarego dnia powszedniego. Podsumowując :

    Rumiany kotlecik,
    marchewkowy kwiatuszek,
    jak tęcza kolorowy makaron,
    z pieczarek śliczny wianuszek,
    cętkowane ziołowe masełko,
    kluseczki śląskie w kształcie serduszek,
    listek bazylii i listek mięty
    i od razu brzuszek wniebowzięty!
    Ślinka zbiera się w kącikach,
    gdy na stole pieczeń z dzika
    z kapustką czerwoną lub w buraczkach podana
    winem z oliwą, czosnkiem i ziołami zamarynowana
    kolorowo, zdrowo, ładnie
    każdemu oczku do gustu przypadnie
    nosek również nie pogardzi,
    a żołądek to tym bardziej,
    więc układam na talerzu
    tych dobroci cały rój,
    a uśmiech jedzącego nagrodą będzie
    za włożony pracy znój! :)

    Pozdrawiam :)

  6. weroniiiiia. pisze:

    Cześć!
    MOją kuchenną rewolucją jest to, że wiele potraw, które wykonuje nie kończą się sukcesem. Niemniej jednak, staram się nie poddawać i uczyć na błędach. Poza tym, lubię szukać pozytywów, nawet w nieudanym daniu. Plusikiem dla mnie jest to, że staram się nie używać mieszanek przyprwa, króre są baardzo popularne w rodzinie, a których jestem przeciwnikiem.

  7. elekdj pisze:

    Zamiast Magdy G. w mym domu
    Rewolucje robi żona.
    Doprowadzi mnie do zgonu
    Reform liczba nieskończona!

    Jasny chleb, dmuchane bułki
    Wyrzuciła mi z chlebaka,
    Wyczyściła z ciastek półki;
    Mogę po nich tylko płakać.

    Zamiast tego są wyroby
    Z mąk razowych, z pełnym ziarnem;
    Już nie dla mnie chleb „sklepowy”,
    Własną w domu mam piekarnię.

    Smakołyki różnorakie
    Zastąpiła przez bakalie,
    Które zachwycając smakiem,
    Oszczędzają przy tym talię.

    Poszły precz z naszego domu
    Złej jakości mdłe wędliny.
    Już nie będzie wcinał MOMu
    Żaden członek mej rodziny!

    Żadnych „E” i konserwantów,
    Zamiast tego są przyprawy;
    Ziół różnistych sto wariantów
    Ubogaca me potrawy.

    Z dzbanka filtrowana woda
    Plus owoce i warzywa.
    Cóż, pasuje mi ta moda –
    Kilogramów wciąż ubywa!

    Wszystko świeże, zdrowe, eko…
    Łączy smak z dbaniem o formę,
    A że kocham żonę, przeto
    Muszę przyjąć to za normę!

  8. rustyangel pisze:

    Oj tak… rewolucja sie odbyla…. w moim domu rodzinnym gotuje glownie babcia i ma ona swoj zestaw smacznych jak nie patrzec potraw, ktore sa tak domowe jak to tylko mozliwe… rewolucja miala miejsce kiedy ja zaczelam eksperymentowac w kuchni z nowymi daniami i przyprawami… uwielbiam gotowac i czesto to robie… moim ostatnim odkryciem jest curry.. :) ale wracajac do tematumpotrawy, ktore gotuje zajadam glownie z mama, ktora podobnie jak ja nie boi sie kuchennych eksperymentow :) co mnie bardzo cieszy to fakt, ze moja babcia nauczyla sie w swojej kuchni kozystac z ziol i przypraw, ktorych wczesniej nie stosowala jak na przyklad bazylii czy wedzonej papryki :) takze rewolucje w mojej kuchni uwazam za udana :)

  9. kami pisze:

    Wspomnienia z domu rodzinnego – schabowy jak podeszwa, cienki rosół bez smaku, gotowane w nim udka z kurczaka w sosie kisielowym (rozcieńczony cienki rosół i mąka.. dużo mąki), półka z przyprawami – sól, pieprz, maggi… zero warzyw. Później zbawienie dla Mamy – zamiast gotowania gotowce – mrożone pierogi i paluszki rybne… I to nieustające – „nie odejdziesz od stołu dopóki nie zjesz”… i „jak się nie podoba gotuj sama” . Zaczęłam – najpierw pojawiły się przyprawy – początkowo gotowe mieszanki, vegeta, ale stopniowo coraz więcej ziół, potem zaczęłam sama robić zakupy, do menu dołączyły warzywa, ryby. Ale tak naprawdę rewolucja zaczęła się na studiach kiedy poznałam przemysł spożywczy od podszewki . Mocno ograniczone możliwości finansowe + świadomość tego jak wysoką cenę płaci się za niską jakość spowodowała, że obecnie większość rzeczy robię sama – od chleba zaczynając po wędliny. Wielką frajdę sprawia mi buszowanie po blogach czy oglądanie programów kulinarnych (Kuchenne Rewolucje akurat nie są moim ulubionym i oglądam od połowy kiedy Pani Magda zaczyna gotować). Przepisy traktuję jako inspirację, bo zwykle dodaję coś od siebie, a najczęściej moje pomysły tworzą się same podczas gotowania „na winie”. Wiele genialnych smaków wyszło mi przez przypadek – np. cynamon zamiast pieprzu, dodany do cebulki, zmienił zwykłą wątróbkę w ekskluzywne danie.
    Jestem dumna z tego, że nie powielam wzorca z domu rodzinnego i mimo ponurych wspomnień związanych z jedzeniem, pokochałam gotowanie, a moja kuchnia jest lekka, kolorowa, urozmaicona i zdrowa. Największym komplementem dla mnie jest to, że moje dzieci czasem proszą o coś zwyczajnego.

  10. Magdalena Matkowska pisze:

    Ja miałam okazję spotkać Panią Magdę Gessler, widzialam ją w akcji. jedno jest pewne ma nieskończone poklady wiedzy kulinarnej. sam program Kuchenne Rewolucje nie należy do moich ulubionych, ale zdarza mi się oglądać ze względu na przepisy wlaśnie. dowiedziałam się z niego wielu ciekawych rzeczy, które teraz stosuję w kuchni. posiadanie książki bardzo ulatwiłoby mi gotowanie, bo teraz muszę szukać przepisow na pokazane w programie potrawy w internecie.
    ale do tematu. rewolucje w kuchni mam dwie.
    pierwsza najważniejsza to taka, że mojej kuchni pojawił się mąż. tak wiem uznacie, że to śmieszne, ale dla mnie niezmiernie ważne. kiedy poznaliśmy się jedyne co robił w kuchni to obieranie ziemniaków i opróżnianie zmywarki. dziś radzi sobie coraz lepiej i to właśnie w gotowaniu. dał się przekonać, że nie tylko jedzenie może być przyjemnością, że samo przygotowanie potrawy jest super zabawą. wspolne gotowanie to nasz rytuał w każdy wekend.
    druga – zupełny brak w kuchni wegety, przyprawy uniwersalnej, maggi itp jeszcze pół roku temu nie sądzilam, że to możliwe, na początku nie czułam smaków. teraz jestem dumna z siebie kiedy widzę zdziwienie koleżanek, kiedy mówię, że nie stosuję tego typu używek :-) a moje potrawy są pyszne. staram się doskonalić w tym względzie właśnie. Pani Magda w swoich programach pokazuje tę mnogość przypraw, na niektóre połączenia nie wpadlabym :-) marzą mi się w mojej kuchni takie kosze z przyprawami. :-D

  11. janina pisze:

    rewolucją w kuchni jest dla mnie codzienne gotowanie dla 6 osób….ma być smacznie…ciekawie….niedrogo…do tego najczęściej szybko!!!!!!!!a od święta (czyt.każdej niedzieli….)wykwintnie….oczywiście ŻADNEJ gotowizny,żadnych zestawów przyprawowych,żadnych glutaminów,E….itd itp….czuję się z tym bosko….

  12. Sylwia O. pisze:

    W moim przypadku, to co działo się u mnie w domu nazwać można”Kuchennymi EWOLUCJAMI”:) Sama sobie i w rodzinie byłam i jestem taką „Magdą Gessler” (rym przypadkowy:P ) Wkroczyłam do kuchni z impetem, od razu zaznaczyłam że to MOJE królestwo, acz chętnie wysłuchuję dobrych rad, bo tylko głupiec myśli, że wie wszystko. Wymieniłam konserwujące konserwanty na naturalne i aromatyczne produkty, suszone na świeże w doniczkach(np. zioła), kandyzuje i suszę owoce, sama robię przetwory wszelakie, słodyczy nie kupuję tylko robię, pomidory hoduję na balkonie, truskawki też:) żadnej potrawy nie zrobiłam jeszcze dokładnie wg. przepisu, bo zawsze COŚ dodam od siebie, wymyślam sobie a testerami są Mąż i dzieci, raz wychodzi a raz nie – najgorsze co w życiu zrobiłam to sos carbonara. Dla mnie w kuchni dobry musi być blender i młynek do kawy:) Za pomocą tego drugiego sprzętu mielę wszystko to co wydaje mi się że można zmielić – tworzę dużo mąk: gryczaną, ryżową, owsianą… aha i radio, to też w kuchni musi być. Podsumowując i karmelizując to co chciałam powiedzieć, to to by domowa rewolucja się udała należy tuż po wejściu do kuchni puścić wodze fantazji i wyobraźni i tworzyć najlepiej z tego co już jest i w tym co jest. Bo jeżeli będziemy szukać dziury w całym pt. jak mam dobrze piec ciasta skoro mi przypala piekarnik, to może zamiast szukać nowego piekarnika wystarczy obniżyć temperaturę? Czasem proste rozwiązania są jak proste potrawy – NAJLEPSZE:)

  13. Helixpomatia pisze:

    Powiem to tak, nigdy nie byłam wyśmienitą kucharką, wprawdzie nikogo nie otrułam, ale też moje smakołyki;) nie powalają z nóg. Nigdy nie używam gotowców i chociaż nienawidzę gotować to wolę już swoją przesoloną zupę niż zupę z torebki. Od kiedy pojawiły się córki to zaczęłam namiętnie czytać etykietki. Wcześniej owszem czytałam, ale czasami przymykałam oko na niektóre składniki.
    Wracając do utraconego wątku mojego pichcenia:). Od pewnego czasu zaczynam eksperymentować w kuchni, pojawiają się nowe składniki, nowe potrawy, ale pojawił się problem. Jako kucharka, która ma dwie lewe ręce do gotowania i pomieszane kubki smakowe, nie zawsze wiem co z czym i jak połączyć. Ktoś powie „Kup sobie książkę kucharską”. I oczywiście się z nim zgodzę, kupiłam sobie książkę i to nie jedną, na dodatek są to książki kucharskie. Oglądałam je chyba ze sto razy i jedno co mi się w nich podoba to obrazki. Potrawy jakieś kosmiczne, nie mówiąc już o składnikach, o istnieniu niektórych nie miałam bordowego pojęcia. Nawet gdybym podjęła się je zakupić to po pierwsze nie wiedziałabym gdzie ich szukać, a po drugie przez kolejny miesiąc musiałabym się żywić samymi ziemniakami. Nie żeby ziemniaki były złe, ale wiadomo co za dużo to jest nudne’
    A teraz przejdę już do sedna. Rewolucji w kuchni jeszcze nie przeprowadziłam, a bardzo bym chciała. Jednak potrzebuję pomocy, czegoś co sprawi, że gotowanie mnie nie przerazi. Może uda mi się pozbyć jednej lewej reki do gotowania i nagle ze schabowego wyjdzie mi jagnięcina.

  14. paprotka25 pisze:

    kiedy zaczynałam przygodę z gotowaniem, miałam o nim średnie pojęcie. Często musiałam zadzwonić do mamy i dopytać jak ugotować np grochówkę. Oczywiście na początku w mojej kuchni gościła Vegeta, kostki rosołowe i mnóstwo soli. Mój pierwszy rosół dosmaczyłam kostką rosołową wołową, jak teraz o tym pomyśle to dostaję gęsiej skórki. Po kilku latach spędzonych w kuchni idzie mi już naprawdę dobrze. Już nie muszę wspierać się telefonami do mamy bo sama eksperymentuje i tworzę własne wersje potraw które jadłam w domu rodzinnym. Tym sposobem pokochałam marchewkę taką do drugiego dania. Moja mama robiła zawszę ze skwarkami i octem, siostra uwielbiała a ja nie cierpiałam i nigdy nie jadłam, a kiedy sama gotuję to robię z masełkiem na słodko i jest genialna :) Wymyślam też nowe potrawy i potem moja mama dopytuje jak to zrobiłam i sama potem gotuje :) Oczywiście zmądrzałam i tak jak wcześniej pisała Agnieszka, również pozbyłam się chemii z kuchni. Nie używam Vegety, nie wiem już co to kostki rosołowe. Wybierając przyprawy zwracam uwagę by nie zawierały glutaminianu. I przede wszystkim mocno ograniczyłam sól. Ale tu przełomem był moment kiedy mój synek zaczął jeść już dorosłe jedzenie i ze względu na niego stopniowo schodziłam z ilością soli do minimum. Zaczęłam za to używać innych przypraw. I wcale nie żałuje bo jedzenie ma wreszcie Swój smak a nie chemii. Ograniczyłam też ilość cukru i przerzuciłam się z białego na trzcinowy. A rosół który gotuję teraz jest aromatyczny, smaczny i nie chemiczny jak ten pierwszy. No cóż człowiek uczy się całe życie i pewnie za kilka lat moja kuchnia znowu trochę się zmieni, mam tylko nadzieję że znowu na lepsze :)
    pozdrawiam
    Beata

  15. ee50 pisze:

    Kiedyś gotowałam tak, jak mnie nauczyła Babcia i Teściowa (moja kochana Mama nie umiała gotować, ale nauczyła mnie wielu innych pożytecznych rzeczy). Była to kuchnia polska z domieszką wileńskiej.
    Od kilku lat mam więcej czasu i zgłębiam tajniki innych rodzajów gotowania.
    Moja biblioteczka kulinarna jest tak duża, że muszę dorobić dodatkową półkę. Zbieram książki i drobniejsze formy z ciekawymi przepisami. Są dla mnie inspiracją. Staram się jeść zdrowo. Wyeliminowałam z diety swojej i mojej rodzinki wiele niezdrowych składników, czytam etykiety produktów, zanim je kupię (a najczęściej nie kupuję), wiele rzeczy po prostu robię sama. Chodzę na pokazy kulinarne, coroczne dni ekologicznej żywności… W mojej kuchni zagościł olej rzepakowy, zioła (świeże i suszone) zamiast soli, garnek do gotowania na parze, rękawy do pieczenia bez tłuszczu. Często odwiedzam sklep ze zdrową żywnością i wybieram określone produkty. Zrezygnowałam prawie z mięsa na rzecz ryb i warzyw. Nie używam cukru ! Staram się wprowadzać nasze polskie i zdrowe kasze. Uważam, że moje rewolucje kuchenne dają rezultaty zdrowotne i smakowe.

  16. Agnieszka pisze:

    Moja własna rewolucja: Wyrzuciłam kostki bulionowe… na dobre. Omijam sklepowe półki z gotowymi przyprawami, ziarenkami „smaku” i innymi tajemniczymi mixami pełnymi glutaminianu sodu, wzmacniaczy smaku i soli. Nie ciągnie mnie już do gotowych sosów, fix-ów i zupek… Stopniowo odkrywam jak pysznie można gotować od podstaw. Naprawdę pysznie i do tego naturalnie :)

  17. Irene pisze:

    Ciekawe czy to przepisy Magdy Gessler czy ktoś dla niej je wymyśla

  18. Genek pisze:

    Największa rewolucja jaką zrobiliśmy w naszej kuchni dotyczyła kupnych wędlin i zastąpienia ich własnej roboty wędlinami ze świeżego mięsa. Polecam waszystkim!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

css.php